#12 Korona Gór Polski – MOGIELICA- czarownica

Published by aga on

Zapraszamy na mały spacer po magicznym Beskidzie Wyspowym. Krainie zbójników, tajemnic i legend z dreszczykiem.

Ponieważ dzień wcześniej wyprawa na Lackową trochę nam się wydłużyła, dzisiaj postanowiliśmy zrobić mały spacerek. Wybraliśmy więc najkrótszą trasę na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Pomimo, że kilometrów niewiele, widoków i wrażeń nie brakowało 🙂

Sama nazwa Beskid Wyspowy pochodzi od wyspowego charakteru tych gór, które nie łączą się w długie pasma, ale tworzą mniej lub bardziej odosobnione szczyty otoczone głębokimi i szerokimi dolinami. Jak wyspy w morzu zieleni…

Panorama z wieży widokowej na Mogielicy.

Chwilę przed godziną 10.00 zostawiamy auto na parkingu na Przełęczy E. Rydza-Śmigłego i wchodzimy na zielony szlak prowadzący na Mogielicę (1170 m n.p.m.). Dookoła cisza i spokój. Dzisiaj czas na relaks i regenerację w beskidzkich okolicznościach przyrody 🙂

Na początek troszkę przez las.

Przez pierwszy kilometr droga prowadzi pomiędzy nielicznymi zabudowaniami wioski Chyszówka. Już na tym etapie jest bardzo malowniczo!

Po chwili wychodzimy na wygodną drogę pomiędzy łąkami, którą docieramy do chatki na polanie, gdzie baba jaga ma swoje mieszkanie 😉 W środku stał piecyk, porąbane drewno i… miotła! Jak tu nie skorzystać z takiej okazji 😉

Moja prawdziwa natura została odkryta!

Gdy tylko opuszczamy łąkę, szlak wchodzi w las i zamienia się w kamienistą drogę. Pomimo, że w lesie dosyć sucho, to miejscami środkiem drogi płynie delikatny strumyczek. Ciekawe jak wygląda po większych opadach deszczu?

Po kamienistej wspinaczce wychodzimy na łąkę – oooooo!!! Zarówno z punktów widokowych na szczycie, jak i na polanach, rozpościerają się wspaniałe widoki na Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki, Pieniny, Gorce, Tatry. Podczas naszej wędrówki widoczność nie pozwalała na ujrzenie tego całego bogactwa, ale to, co widzieliśmy, było i tak zachwycające. A przestrzeń Beskidów nie przestaje nas urzekać…

Polana Wyśnikówka – nazwę dał jej chyba ktoś, kto wyśnił tu niezwykłe sny 😉

I jesteśmy na Mogielicy (1170 m n.p.m.) – kolejnym klejnocie w Koronie Gór Polski. Związana z nią jest bardzo ciekawa legenda…

Mogielica – złośnica

Dawno, dawno temu, okolice te zamieszkiwały wielkoludy. Władał tu poczciwy Łopień o dobrym sercu wraz ze swoją żoną Mogielicą. Ze względu na kłótliwy charakter nazywano ją po prostu wiedźmą.

Mieli piękną córkę – Śnieżniczkę. Marzyło o niej wielu młodzieńców, ale zazdrosna matka zasłaniała ją przed nimi gęstymi mgłami. Jednak jednemu z nich, Ćwilinowi, udało się zbliżyć i poprosić rodziców o rękę Śnieżniczki. Dobrotliwy Łopień zgodził się na ślub, ale Mogielica wybuchła tak wielką złością, że Ćwilin musiał czym prędzej odejść. Uczucie, które połączyło młodych było tak wielkie, że podczas rozstania serca zakochanych pękły i zamieniły się w góry Beskidu Wyspowego.

Zrozpaczony Łopień umarł wkrótce nad ich mogiłami i tak powstała kolejna góra. Zaś samotna Mogielica, w końcu też zakończyła życie niedaleko swych bliskich, pozostawiając po sobie najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego.

Czarownice wciąż grasują

Podobno co roku, w Noc Świętojańską, na Mogielicę zlatują się na naradę czarownice i wieźmy z okolicznych gór. Na skalnej ścianie wydrapują pazurami znaki, które świadczyć mają o ich pobycie. Brrrr…

Wśród kwiatów wierzbówki kiprzycy i rojów pszczół, wyrasta wieża widokowa.
Na szczycie jest też informacja o katastrofie niemieckiego samolotu Heinkel He-111, w której śmierć poniosła pięcioosobowa załoga.

Na wieżę, gotowi, start!

Tabliczka przed wejściem ostrzega nas, że jednocześnie na wieży mogą przebywać maksymalnie 3 osoby. Mariusz zostaje więc z Ignasiem na dole, a ja wspinam się z Tymkiem i Antkiem. Wejście na wieżę przyprawia o zawroty głowy. Schody idą prawie pionowo, a boczne belki wcale nie dają poczucia bezpieczeństwa. Powiem szczerze – to najgorsza wieża widokowa, na jaką wchodziłam. Z każdym krokiem w górę umierałam ze strachu 😉

Ale jak już wreszcie wleźliśmy na górę, pokonując swoje wieżowe lęki, to z naszych ust padały same ochy i achy!!!

Uśmiechamy się chłopcy, uśmiechamy i nie pokazujemy strachu 😉

Schodzimy z wieży i wracamy z powrotem tą samą drogą, rozmawiając o tajemnicach Mogielicy. Bo legendy legendami, ale czy wiecie, że działał tu najprawdziwszy zbójnik? Taki beskidzki harnaś – Józef Baczyński. Zbójnik co to rabował, pił i zabijał. Albo na odwrót 😉 Podobno cały czas w tutejszych lasach ukryte są kosztowności pokradzione przez jego bandę.

Nie udało nam się ich znaleźć. Natknęliśmy się za to na inne skarby – jaszczurkę, jeżyny, dziewięćsiły, kamyczki i patyki 😉

Na dziś żegnamy te piękne, górskie wyspy, ich pełną spokoju przestrzeń i ciszę… Wiemy jedno – wrócimy tu na pewno!

Informacje praktyczne:

  1. Długość trasy 7,1 km, czas według mapy 2:42 godz., nasz czas 4:30 godz. – większość trasy Ignaś szedł sam.
  2. Data wycieczki 2.08.2019.
  3. Suma podejść 518 m, suma zejść 518 m.
  4. Parking na Przełęczy E. Rydza-Śmigłego jest bezpłatny.
  5. Wejście na wieżę również jest bezpłatne.
  6. Na wieży widokowej jednocześnie mogą przebywać tylko 3 osoby.

Więcej relacji ze zdobywania Korony Gór Polski znajdziesz TUTAJ 🙂


0 Comments

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *