#22 Korona Gór Polski – SKRZYCZNE- prosta trasa z pięknymi widokami
Do finału Korony Gór Polski coraz bliżej – dzisiaj na celownik bierzemy Skrzyczne – najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. W pełni sezonu turystycznego na samej górze trzeba liczyć się ze sporą ilością ludzi, ale za to panoramy, jakie zobaczymy po drodze, zrekompensują wszystko.
Podczas pobytu w Beskidzie Śląskim, zatrzymujemy się w Żywcu, który jest doskonałą bazą wypadową tak na Skrzyczne, jak i na zaplanowany na kolejny dzień Czupel. Niecałe 15 kilometrów autem i jesteśmy w Szczyrku, skąd rozpoczynamy wędrówkę. Decydujemy się wejść zielonym szlakiem (trochę bardziej wymagającym), a zejść bardziej przystępnym niebieskim. Dzięki temu zrobimy pętelkę i nie będziemy musieli wracać po własnych śladach.
Witaj Beskidzie Śląski
Stawiamy swoje pierwsze kroki w Beskidzie Śląskim, ciekawi każdego kolejnego odcinka szlaku. W ogóle najfajniejszą rzeczą w przemierzaniu nowych dróg jest taka przyjemna niewiadoma. Co będzie za kolejnym zakrętem? Jaka panorama nam się ukaże, gdy wyjdziemy z lasu? Jaki zapach mają te góry? Nawet jeśli wcześniej czytamy wiele informacji, o miejscach, w których się znajdziemy, to i tak nawet najlepszy przewodnik nie zobaczy i nie doświadczy tego za nas. I to jest najlepsze!
Pierwszy odcinek zielonego szlaku wiedzie po betonowych płytach wśród niezbyt gęstego lasu. Mijają nas nawet dwa auta, bo to droga dojazdowa dla mieszkańców, którzy postanowili mieszkać bliżej natury. Gdy las się przerzedza, od razu pojawiają się piękne widoki!
Po ok. 35 minutach szlak schodzi z betonowych płyt i odbijając w lewo, wprowadza nas do przyjemnie chłodnego lasu. Na dworze dzisiaj całkiem gorąco i z przyjemnością witamy każdy kawałek cienia 🙂 Leśna, wygodna droga łagodnie prowadzi w górę. Momentami tylko serwuje bardziej strome podejście. Zielony szlak łączy się po 1,5 km z czerwonym na Becyrku (862 m n.p.m.), gdzie pojawia się już bardziej otwarta przestrzeń, a co za tym idzie – piękne widoki 🙂
Skrzyczne w zasięgu wzroku
Gdy już jesteśmy na dwukolorowym szlaku, czyli zielono-czerwonym, szczyt mamy w zasięgu wzroku właściwie cały czas. Jednak choć wydaje się, że już jest tak blisko, drogowskaz na Becyrku nieubłaganie pokazuje, że jeszcze prawie dwie godziny (1:40 h). Wędrujemy więc powoli przed siebie, a słonko posyła nam swoje gorące promienie 😉
Przy punkcie Pod Skrzycznem (1039 m n.p.m.), czerwony szlak się kończy, a żeby zielonemu nie było smutno, dołącza do niego niebieski, którym zresztą będziemy wracać. Od tego miejsca szlak prowadzi częściowo wzdłuż nartostrad, a częściowo leśnymi zakamarkami. Wielu turystów, widząc przed sobą szczyt, skraca sobie drogę idąc ostro pod górę nartostradą. Skrót to jednak tylko pozorny, bo zdecydowanie bardziej męczący i całkowicie pozbawiony cienia. Idziemy więc grzecznie szlakiem.
Skrzyczne 1257 m n.p.m.
Juhu!!! Kolejna perełka do Korony Gór Polski jest nasza! Stoimy na najwyższym wzniesieniu Beskidu Śląskiego i zachwycamy się otaczającymi nas panoramami. O, właśnie – jak już wejdziecie na górę, to nie zapomnijcie tylko podejść na sam szczyt. Niektórzy podobno nawet nie wiedzą, że poza nadajnikiem RTV, stacją kolejki i schroniskiem, jest jeszcze szczyt 😉 Ciekawostką jest, że jego nazwa prawdopodobnie pochodzi od żab, a właściwie odgłosów, jakie wiele lat temu wydawali „mieszkańcy” stawu pomiędzy Skrzycznem, a Małym Skrzycznem.
Pamiątkowe fotki zrobione, wędrujemy więc do schroniska PTTK, które przeżywa oblężenie turystów. Zresztą nie ma co się dziwić – jest lato, niedziela, przepiękna pogoda, a na samą górę można wjechać sobie wygodnie wyciągiem kanapowym. Przy samym schronisku jest głośno, tłoczno, gra góralska kapela, a atmosfera niczym na pikniku. Szkoda tylko, że prawie nikt nie pamięta o maseczkach lub chustach na twarz… Szybko zamawiamy frytki dla chłopaków i uciekamy, żeby usiąść spokojnie z boku. Teraz czas na relaks. A, zapomniałabym napisać – w przepięknej górskiej panoramie widać nawet Tatry!!!
Niebieskim szlakiem w dół
Po dłuuuugim odpoczynku i frytkach zagryzionych jagodami (wokół szczytu jest ich całe mnóstwo), ruszamy w drogę powrotną. Na chwilę wchodzimy na platformę widokową, żeby po raz ostatni nacieszyć oczy fantastycznymi panoramami.
Droga powrotna to 5 km schodzenia w miarę wygodnym, miejscami mocno kamienistym szlakiem. Najlepsze jest jednak zaraz po wyjściu z lasu – duży kawał krótko przystrzyżonej łąki, z której beztrosko można się sturlać. To prawdopodobnie najlepszy na świecie sposób schodzenia 😉
Informacje praktyczne:
- Długość trasy i czas przejścia według mapy: 10,1 km, 3:55 h. Nasz czas 7 godz. Do długości trasy trzeba jeszcze dodać 3 km (łącznie w obie strony), których nie pokazuje mapa turystyczna. Pokonaliśmy je idąc przez miasto do auta 😉 4-latek połowę trasy szedł sam, ponad godzinę spędziliśmy na szczycie, a tempo mieliśmy bardzo wolne ze względu na upalną pogodę.
- Data wycieczki: 2.08.2020.
- Auto zostawiliśmy w Szczyrku na parkingu przy Biedronce. Akurat była niedziela i sklep zamknięty, ale nie wiemy, czy w tygodniu można na tak długo zostawić tam auto.
- W schronisku dostępne są bezpłatne toalety. Restauracja w środku była zamknięta, ale za to funkcjonował bar na tarasie. Można płacić kartą.
- W środku sezonu turystycznego trzeba liczyć się z tłumami na szczycie.
0 Comments