#28 Korona Gór Polski – ŚNIEŻKA na finał!
W spokojne, sierpniowe popołudnie wybraliśmy się na najwyższy szczyt Karkonoszy, aby sfinalizować nasz rodzinny projekt zdobywania Korony Gór Polski – „Karkonosze w koronie”. Śnieżka zgotowała nam prawdziwie królewski finał – magiczny zachód słońca i puste szlaki. Zacznijmy jednak od początku…
16 sierpnia ruszamy spod Orlinka i wybieramy czerwony szlak na Śnieżkę przez Kocioł Łomniczki. Wcześniej sprytnie obmyślamy sobie plan jak ominąć tłumy turystów i wejść na szczyt bez rozpychania się łokciami. Wybór pada na wariant z wyjściem po południu, zachodem słońca i zejściem późnowieczorną porą z czołówkami. Ruszamy!
Szlak na Śnieżkę przez Kocioł Łomniczki
Pierwszy odcinek szlaku do zamkniętego schroniska nad Łomniczką prowadzi szeroką, łagodną drogą. Pokonujemy ją w niecałą godzinę. Obok schroniska, w którym trwa gruntowny remont, stoi budka z gastronomią. Można kupić coś zimnego lub ciepłego do jedzenia i picia. Zatrzymujemy się tu jednak tylko na chwilę i ruszamy dalej.
Za schroniskiem szlak nabiera bardziej górskiego charakteru, ale wciąż prowadzi jeszcze łagodnie. Dopiero na wysokości Wodospadu Łomniczki, droga zacznie piąć się zakosami ostro w górę. Jest około godziny 16:00, na trasie jest już całkiem pusto, a zdecydowana większość turystów, których mijamy schodzi z gór. Im wyżej jesteśmy, tym bardziej spokojnie. Możemy dowoli rozkoszować się pięknem gór, skąpanych w delikatnych promieniach popołudniowego słońca.
Przy Wodospadzie Łomniczki, który tworzy 300-metrowy ciąg kaskad (najdłuższy w polskich Karkonoszach), robimy pierwszą, dłuższą przerwę. W sezonie w tym miejscu ciężko znaleźć wolną przestrzeń do zdjęcia. Dzisiaj nie ma tu prawie nikogo. Nawet jaszczurki wygrzewają się spokojnie na kamieniach.
Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór
Wędrując wciąż Kotłem Łomniczki, docieramy do symbolicznego cmentarza „Ofiar Gór”, usytuowanego na wysokości 1310 m n.p.m. Założony został z inicjatywy Koła Przewodników Sudeckich – Oddział Sudety Zachodnie, dla uczczenia pamięci osób, które tragicznie zginęły w górach, jak i osób, które szczególnie zasłużyły się dla rozwoju turystyki, bezpieczeństwa oraz ochrony przyrody w Karkonoszach.
Na tej wysokości otwiera się przed nami naprawdę wspaniała przestrzeń – z jednej strony wysokie ściany kotła i Śnieżka jak na dłoni, a z drugiej widok na Kotlinę Jeleniogórską i widoczną od samego dołu wąską ścieżkę czerwonego szlaku, która wije się zakosami w górę. W oddali widzimy turystów schodzących ze szczytu i cieszymy się, że z każdą minutą góry robią się coraz bardziej puste.
Na ostatnich metrach przed schroniskiem Dom Śląski, droga robi się bardziej łagodna. Chłopaki w podskokach biegną przed siebie, żeby jak najszybciej zamówić upragnione frytki.
Kolacja z widokiem na Śnieżkę
Przy Domu Śląskim okazuje się, że jesteśmy wcześniej niż planowaliśmy, bo do zachodu słońca zostały jeszcze dwie godziny. Siadamy więc na wczesną kolację z widokiem na Śnieżkę. Jest ciepło, bezwietrznie i tak cudownie pusto, że aż skaczemy z radości (co widać na poniższych obrazkach) 😉
Na Śnieżkę pustym szlakiem
I oto nadchodzi historyczna chwila – wejście na ostatni szczyt, który został nam do zdobycia Korony Gór Polski – nasza kochana, karkonoska królewna. W prezencie daje nam całkowicie pusty szlak – tylko dla nas. Z ręką na sercu zapewniamy, że poza nami w tym momencie na Śnieżkę nie wchodziła czerwonym szlakiem ani jedna osoba (na początku minęliśmy tylko schodzącą parę). Takie wejście na szczyt to czysta frajda. Wchodzimy niespiesznym krokiem, zatrzymując się od czasu do czasu na podziwianie widoków. Przyspieszamy dopiero na ostatnich metrach – a co! Że niby zdobywamy Śnieżkę z rozbiegu 😉
Finał Korony Gór Polski
No i mamy to!!!! Tuż przed zachodem, stajemy na szczycie Śnieżki (1603 m n.p.m.). Po niespełna dwóch latach wszystkie szczyty w Koronie Gór Polski są nasze!!! Dmuchamy balony, odpalamy race na muffinkach, otwieramy bąbelkowego Piccolo i świętujemy!!! Zachodzące słońce rozświetla nas na złoto… Nie mogliśmy wymarzyć sobie piękniejszego finału 🙂
Teraz pozostaje tylko bezpiecznie wrócić do domu. Od Domu Śląskiego kierujemy się czarnym szlakiem do Kotła Białego Jaru, przy którym wchodzimy na szlak żółty, biegnący przez Strzechę Akademicką do Karpacza. To najbardziej bezpieczna opcja powrotu po zmroku, bo żółty szlak od Strzechy to szeroka, częściowo brukowana droga.
Idzie niebo ciemną nocą…
Na wysokości Kopy robi się coraz ciemniej, więc zapalamy czołówki i resztę drogi pokonujemy w świetle latarek. Schodzi się całkiem przyjemnie i szybko, a jedynym minusem są tylko dziesiątki ciem, które uparcie latają nam koło głów.
Co jakiś czas stajemy, wyłączamy czołówki i oglądamy rozgwieżdżone niebo. Błyszczące punkty wiszą nisko nad głowami, wydaje się, że wystarczy wyciągnąć rękę, żeby je dotknąć. – O! Spadająca gwiazda! – woła Antek. Kątem oka wyłapujemy przelatujący błysk. Każdy wymyśla cichutko swoje życzenie… Las za nami ciemnieje, góry coraz bardziej się oddalają, a my schodzimy w doliny z błyszczącą iskierką tajemnych życzeń, schowaną głęboko w sercach…
Informacje praktyczne:
- Długość trasy i czas przejścia według mapy: 13,7 km, 5:05 h. Nasz czas 8 h – w tym godzinna przerwa przy Domu Śląskim i tyle samo na Śnieżce.
- Data wycieczki: 16.08.2020.
- Na trasie znajduje się schronisko Dom Śląski – ostatnie miejsce z toaletami przed zdobyciem Śnieżki 😉 Poza tym można też zjeść coś ciepłego i odpocząć. W schronisku zapłacimy kartą.
- W drodze powrotnej przechodzimy też obok schroniska Strzecha Akademicka.
- Wstęp na teren Karkonoskiego Parku Narodowego jest płatny – 4 zł bilet ulgowy, 8 zł normalny. Za wstęp nie płacą m.in. mieszkańcy karkonoskich gmin, posiadacze Kart Dużej Rodziny, dzieci do 7 r. ż.
- Trasa absolutnie nie nadaje się na wózek dziecięcy.
- Jeśli wybieramy się z dziećmi, to najlepiej z takimi, które mają odpowiednie przygotowanie kondycyjne.
- Zgodnie z przepisami KPN, ze względów bezpieczeństwa, nie można poruszać się po terenie parku po zmroku. Wyjątkiem są odcinki szlaków prowadzące do schronisk lub do miejscowości przy granicy z Parkiem.
0 Comments