#6 Korona Gór Polski – wietrzny ŚNIEŻNIK
Drugiego dnia naszej majówki w Kotlinie Kłodzkiej wyruszyliśmy na najwyższą górę polskich Sudetów Wschodnich, czyli Śnieżnik (1426 m n.p.m.) zwany też Śnieżnikiem Kłodzkim, leżący w Masywie Śnieżnika.

Tym razem nie padało, ludzi na szlaku było dużo, dużo i jeszcze więcej, kilka razy zaświeciło słońce, a im wyżej, tym więcej strumieni płynących szlakiem, błotka i… porywistego wiatru.

Wędrówkę rozpoczynamy z Kletna – ok. 1,5 km przed Jaskinią Niedźwiedzią znajduje się parking, na którym można bezpiecznie zostawić auto (15 zł/dzień). Z parkingu wchodzimy prosto na żółty szlak – początkowo asfaltowy. Tam zaczepiają nas panowie oferujący podjazd meleksem do jaskini. Rozczarowują się bardzo, że nie korzystamy z ich oferty. Cóż, może na starość 😉

Po chwili szlak skręca na szczęście w las, więc nie musimy obawiać się, że rozjadą nas meleksy 😉 Po 20 minutach jesteśmy pod Jaskinią Niedźwiedzią. Bardzo chcieliśmy ją zwiedzić, ale na ponad tydzień przed naszym wyjazdem były już sprzedane wszystkie bilety na majowy weekend. Mogliśmy jedynie wejść do holu i obejrzeć makietę z ogromnym misiem 😉


Ruszamy żółtym szlakiem w stronę Schroniska PTTK pod Śnieżnikiem. Pierwszy etap drogi to szutrówka, dosyć szeroka i tylko lekko pod górę. Drogę umilają strumyczki i piękne pierwiosnki wyniosłe.



Im wyżej, tym szlak zmienia się i nabiera pazura – korzenie, kamienie, zwalone drzewa i coraz bardziej stromo. Co chwilę mijamy zmęczonych turystów, z których spora część wybrała się w góry wczesną wiosną w cienkich trampeczkach (!) A za chwilę zaczną się strumyki i śnieg na szlaku!


W drodze do schroniska nie zatrzymujemy się nigdzie na dłużej – naszym chłopakom wystarczają „mikro-przerwy”. A to na szukanie ciekawych kamieni, a to na znalezienie patyka czy badanie mchu. Ignasiek na razie wędruje sam.


Ostatni fragment podejścia przed Przełęczą Śnieżnicką to już płynące strumienie i śnieg. Jest bardzo ślisko. Najmłodszy ląduje więc w nosidle.


Po dwóch godzinach drogi docieramy na Przełęcz Śnieżnicką (1123 m n.p.m.), gdzie znajduje się węzeł szlaków. Stamtąd do schroniska prowadzi kamienista, trochę stroma droga, która im bliżej do celu, tym bardziej robi się płaska. Po około 15 minutach jesteśmy już na Hali Pod Śnieżnikiem.



Schronisko tylko mijamy, postanawiając, że zatrzymamy się tu w drodze powrotnej. Wszyscy chcą być jak najszybciej na Śnieżniku 🙂 40-minutowa wędrówka na szczyt funduje nam nie tylko wspaniałe widoki, ale i bardzo ciekawy, malowniczy szlak.








I wreszcie jesteśmy! Czwarty pod względem wysokości szczyt w Polsce zdobyty! Nie spędziliśmy jednak na Śnieżniku zbyt wiele czasu, bo straaaasznie wiało… Chłopaki zdążyli jednak postawić jedną ze starych belek w pionie i obłożyć ją kamieniami. Sytuacja o tyle śmieszna, że ponad tydzień później na filmiku, który ktoś zamieścił na instagramie, belka wciąż stała 🙂


Wysokość oraz usytuowanie Śnieżnika sprawiają, że szczyt jest doskonałym punktem widokowym. Przy sprzyjającej pogodzie można zobaczyć: na północy Karkonosze (w tym Śnieżkę), Górę Ślężę, Jezioro Otmuchowskie oraz Nyskie, a nieco bliżej Czarną Górę oraz Igliczną, na zachodzie: Zieleniec, Góry Bystrzyckie i Orlickie, na południe: pasmo z Małym Śnieżnikiem i Trójmorskim Wierchem, a na wschodzie: Stronie Śląskie, Jeseník.



Schodzimy ze szczytu, ale co chwilę przystajemy zachwycając się widokami. Śnieżnik sprzyja zamyśleniom i zachwyceniom…




Droga mija błyskawicznie, przed nami już schronisko. W tym miejscu mamy jeszcze nadzieję, że usiądziemy, napijemy się dobrej herbatki i zjemy coś dobrego…

Nasze nadzieje jednak błyskawicznie ulatniają się, gdy tylko wchodzimy do schroniska i widzimy dzikie tłumy w środku. Oooogromna kolejka do bufetu, wszystkie miejsca zajęte, w korytarzu człowiek na człowieku. Cóż robić? Wciskamy się grzecznie w kącik na korytarzu, chłopaki siadają na podłodze, zajadamy własne zapasy, popijamy herbatkę z termosu i… ruszamy w drogę powrotną.



Gdy docieramy do auta, zaczyna powoli padać. Udało nam się!

Informacje praktyczne:
- Według mapy trasa wynosiła 12,3 km, a czas przejścia to 4 godz. 18 minut. Nasz czas to 6 godz. i 30 minut. Część drogi Ignasiek szedł sam zaliczając co chwilę przerwy na wrzucanie kamyków do strumyka, ok. 25 minut odpoczywaliśmy w schronisku. Do tego jeszcze 20 minut na placu zabaw koło Jaskini Niedźwiedziej.
- Data wycieczki 4.05.2019.
- Parking za cały dzień w Kletnie kosztuje 15 zł.
- Jeśli ktoś chciałby wybrać się do Jaskini Niedźwiedziej, koniecznie trzeba kupić bilety wcześniej. Wiemy już, że tydzień przed majówką, to zdecydowanie za późno na rezerwację.
- Dla maluchów po drodze jest plac zabaw (obok wejścia do jaskini) – atrakcją jest „szkielet niedźwiedzia” do odkopania w piaskownicy 😉
0 Comments