#27 Korona Gór Polski – ŚLĘŻA – malowniczy szlak przez Wieżycę
Przed nami przedostatni szczyt do zdobycia Korony Gór Polski – mityczna góra Słowian, centrum kultu słońca, przez niektórych nazywana polskim bądź śląskim Olimpem. Owiana legendami i naładowana tajemniczą energią – to właśnie Ślęża.
Zdobywamy ją w wyjątkowo upalny i słoneczny dzień, na finał wakacyjnych podróży po górskich pasmach. W nogach mamy już ponad sto kilometrów, zrobionych w ciągu ostatnich dni. Za radą turystów poznanych wczoraj w schronisku Jagodna, wybieramy trasę, która – według ich zapewnień – ma zdecydowanie górski charakter. I to jest strzał w dziesiątkę! Ślęża i szlak przez Wieżycę, to świetny wybór, jeśli chcecie poczuć się jak w górach 🙂
Ruszamy z Sobótki, z parkingu przy ul. Armii Krajowej. Na początek trochę asfaltu, żeby dojść do Domu Turysty pod Wieżycą, gdzie wchodzimy na właściwy szlak, czyli żółty. Od pierwszych metrów już nam się podoba – jest dosyć stroma, kamienista ścieżka, zero ludzi, las i dużo, dużo cienia. A dzisiaj cień jest nam bardzo potrzebny, bo zdobywamy Ślężę w 30-stopniowym upale… Ufff….




Wieżyca (415 m n.p.m.)
Po około półgodzinnym podejściu, wyłania się wśród drzew widoczek niczym z dżungli amazońskiej. Przez chwilę mamy wrażenie, że to jakaś aztecka świątynia. Brakuje tylko skaczących małp i kolorowych papug 😉 Tak właśnie prezentuje się wieża widokowa na Wieżycy – nazywana też wieżą Bismarcka, wznosząca się na 15 metrów i wybudowana w latach 1905-1907. Niestety, nie będziemy z niej podziwiać dzisiaj widoków. Pan sprzedający bilety informuje, że na górze lata rój os i ze względów bezpieczeństwa nie może nikogo wpuścić. No cóż, przysiadamy rozczarowani na chwilę przerwy i ruszamy dalej.

Tropem niedźwiedzia i panny z rybą
Żółte znaki prowadzą jeszcze przez około pół godziny, by połączyć się z czerwonymi. Od tego miejsca ludzi na szlaku powoli przybywa. Mijamy wiatę z miejscem na odpoczynek, ale nawet nie próbujemy stawać, bo gdy tylko się zatrzymujemy, dopadają nas krwiożercze komary. Skończył się nasz super spray (Mugga), który dawał radę w ostatnich dniach, a off max, którym się dzisiaj posiłkujemy, działa na komary jak feromony… Szukając dobrych stron, to mamy motywację, żeby szybko iść na szczyt 😉


Na chwilę stajemy jednak przy starożytnych rzeźbach kultowych – niedźwiedziu i pannie z rybą. Ogrodzone są metalową siatką, w której znajduje się kilka sporych dziur. Same rzeźby są już mocno zniszczone – granitowa postać z rybą pozbawiona jest głowy, prawego ramienia i częściowo nóg, a stojący obok niedźwiedź nie ma przednich łap. Z postaciami wiąże się piękna, choć straszna legenda o służącej, która zamiast nakarmić oswojonego niedźwiedzia rybami, zaczęła się z nim drażnić. Finał, jak można się spodziewać, okazał się tragiczny – zginęła służąca i niedźwiedź. W całości możecie przeczytać ją tutaj.
Zanim dotrzemy na szczyt, czeka nas jeszcze niecała godzina podejścia kamienistym szlakiem. Droga nie jest szczególnie męcząca, ale we znaki daje się temperatura i wszędobylskie komary. Na zdjęciach na szczęście ich nie widać, a my się uśmiechamy 🙂


Ślęża (718 m n.p.m.) – kolorowy zawrót głowy
I mamy ją 🙂 Przedostatnia w kolekcji do Korony Gór Polski! Osławiona, mityczna Ślęża. Wita nas błękitnym niebem i lejącym się z nieba żarem. Na szczycie jest tyle atrakcji, że nie wiadomo na czym zawiesić oko. Znajduje się tu Dom Turysty PTTK „Na Ślęży” im. Romana Zmorskiego, z którego prowadzona jest sprzedaż okienkowa, Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Ślęża wraz z masztem anteny, kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, betonowa wieża widokowa za kościołem, bufet pod murami świątyni (!), kolejna kultowa rzeźba niedźwiedzia, wiata, miejsca na ognisko i spory zielony teren. Yyyyy…. to co by tu najpierw?



Dobra, to najpierw pieczątki do książeczki, chwila na odpoczynek i śmigamy na kościelną wieżę widokową. Po drodze cały misz-masz małych rzeźb – zające, żaby, orły, krasnale, wiewiórki… W samej świątyni nie lepiej. W figurkach, płaskorzeźbach, obrazach, zdjęciach itp. można się całkiem pogubić… Całe szczęście, że widok z góry jest już bez żadnych zbędnych dodatków.




Trochę dalej za kościołem stoi betonowa wieża widokowa, z której roztacza się równie piękna panorama. Warto się tam wdrapać, choć wejście jest mniej bezpieczne i trzeba bardzo uważać na głowę.



Jeszcze tylko przywitanie z drugim niedźwiadkiem, który dzielnie strzeże Ślęży. Spokojne ogarnięcie wszystkich miejsc, bez żadnego pośpiechu zajmuje nam prawie dwie godziny. Ale kto by się spieszył w taki upał? 😉

Niebieskim i czarnym szlakiem do Sobótki
Dzisiaj udaje nam się nie wracać po własnych śladach i robimy ładną pętelkę, idąc najpierw niebieskim szlakiem w stronę Sobótki, a potem wchodząc na znaki czarne. Na niebieskim szlaku droga jest mocno kamienista i prowadzi dość ostro w dół, ale za to na czarnym wypłaszcza się prawie całkowicie.
Na sam koniec nie obywa się bez przygód – mniej więcej w połowie czarnych znaków, wędrując szeroką, wygodną ścieżką, orientujemy się, że zeszliśmy ze szlaku. Do wyboru mamy cofnąć się ok. pół godziny do miejsca, gdzie odszedł czarny szlak lub iść do niego na przełaj kilka minut przez chaszcze, komary i kleszcze. Zgadnijcie, który wariant wybraliśmy? No oczywiście, numer dwa! Aga z GPS-em podąża przodem przez krzaki, a za nią reszta gromady 😉 Ale jakie znaleziska mamy po drodze! Mariusz natyka się na rzadkiego grzyba – okratka australijskiego, zwanego palcami diabła. A zaraz po grzybku na drodze staje przepiękna ropucha szara – największa z żyjących w Polsce ropuch. Takie atrakcje fauny i flory 🙂



Po kilku minutach szczęśliwie wydostajemy się z dzikich ostępów (niech żyje GPS!) i błyskawicznie docieramy do Domu Turysty pod Wieżycą na zasłużony odpoczynek i obiad. Po obiedzie obchodzimy jeszcze Ogród Bajęd, znajdujący się na zewnątrz schroniska, gdzie obok rozmaitych rzeźb umieszczone są teksty ślężańskich legend.
I to już koniec, wracamy do domu mając na koncie osiem kolejnych szczytów do Korony Gór Polski, czując w nogach ponad sto kilometrów przewędrowanych na górskich szlakach i zachowując w sercu najpiękniejsze wspomnienia…



Informacje praktyczne:
- Długość trasy i czas przejścia według mapy: 10,3 km, 3:30 h. Nasz czas 6 godz. Na szczycie spędziliśmy dwie godziny, po drodze robiliśmy kilka krótkich przerw, a 4-latek połowę trasy przeszedł sam.
- Data wycieczki: 8.08.2020.
- Auto zostawiliśmy w Sobótce na dużym, bezpłatnym parkingu przy ul. Armii Krajowej (zaznaczony na mapce). Stamtąd trzeba podejść niecały kilometr asfaltem do Domu Turysty pod Wieżycą. Pomimo drogi dojazdowej, ruch samochodów dozwolony jest tylko dla posiadających specjalne pozwolenie.
- Trasa, którą opisujemy, to zdecydowanie górski wariant drogi na Ślężę. Nie nadaje się dla wózków.
- Na szczycie znajduje się kilka miejsc na ognisko, a jedzenie lub picie można kupić w okienku przy Domu Turysty PTTK „Na Ślęży” lub bufecie obok wejścia do kościoła pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Płatność tylko gotówką.
- Na Ślęży dostępne są dwie wieże widokowe – kościelna (wstęp łącznie z wejściem do podziemi 5 zł/dorosły) oraz betonowa wieża przy niebieskim szlaku za kościołem (wstęp bezpłatny, trzeba uważać na głowę przy wchodzeniu 😉
0 Comments