Szwedzkie Skały żółtym szlakiem z Przesieki i kilkoma leśnymi ścieżkami
Nie ma nic lepszego niż włóczyć się leniwie jesienią po zagubionych i pustych karkonoskich drogach. Uwielbiamy odkrywać nieznane miejsca, szukać schowanych w gęstwinie ścieżek, wędrować tam, gdzie wędruje niewielu. A jeśli jeszcze na końcu takiej drogi, czekają ukryte w lesie niesamowite formacje skalne, to już jest pełnia szczęścia.
I właśnie dlatego nadszedł dzień, aby wybrać się na Szwedzkie Skały, które już od dłuższego czasu czekały na naszej liście „do zobaczenia”. Dzisiaj mogę stwierdzić tylko jedno – czekały zdecydowanie za długo. A czy wy jesteście gotowi, żeby wyruszyć na włóczęgę poza utartymi szlakami? Chodźcie, tu się nie ma nad czym zastanawiać!

Żółtym szlakiem z Przesieki
Naszą wycieczkę rozpoczynamy w Przesiece, zostawiając auto na parkingu obok sklepu, trochę powyżej Walońskiego Kamienia. Stąd wchodzimy na drogę prowadzącą do Wodospadu Podgórnej oznakowaną kolorem czarnym, żółtym i zielonym. Trzymamy się jednak wyłącznie żółtego koloru, którym wędrujemy przez najbliższe 1,7 km, czyli ok. 40 minut.
Na szlaku mijamy trolle zamienione dla niepoznaki w głazy obrośnięte mchem, drzewa mieniące się wszystkimi kolorami jesieni i potok Podgórna, w którym Ignaś wypatruje ryb. Tych niestety nie ma, ale są za to pojedyncze morsy, które nawet potrafią robić sobie w wodzie selfie 😉



Żółty szlak jest niesamowicie przyjemny i niezwykle barwny o tej porze roku. A dodatkowo jeszcze – całkiem pusty 🙂 Idziemy więc niespiesznie zachwycając się kolorami jesieni i łapiąc energię ze słonka, które ostrymi promieniami przebija się wśród gałęzi i drzew.

Po minięciu szerokiego mostu, za którym żółte znaki skręcają ostro w prawo, idziemy jeszcze szlakiem ok. 100 metrów i skręcamy w pierwszą leśną, szeroką ścieżkę, również w prawo. Po 200 metrach dochodzi ona do Drogi Sudeckiej, którą przechodzimy na drugą stronę i wkraczamy na Drogę Chomontową. Całkiem łatwo jak dotąd, prawda?


Na Chomontowej Drodze
Droga Chomontowa to wygodna, utwardzona trasa przebiegająca na wys. 650-950 m n.p.m. pomiędzy Karpaczem Górnym i Drogą Sudecką, którą właśnie przed chwilą przekroczyliśmy. Wspinamy się nią w górę niecały kilometr. I teraz uwaga – gdy po lewej stronie drogi miniemy myśliwską ambonę, po 5 minutach pojawi się dość szeroka ścieżka odbijająca w prawo. Gdy już na nią wejdziemy, to prawie jesteśmy w domu, bo zaprowadzi nas prosto do celu, czyli na Szwedzkie Skały.




Ostatnia prosta na Szwedzkie Skały
Udało się, jesteśmy na ostatniej z leśnych ścieżek, która zaprowadzi nas prosto do celu. Chłopaki mkną wąską dróżką po kamieniach, wśród świerkowego lasu, cały czas prosto w górę. Niecały kilometr i odnajdziemy cel dzisiejszej wycieczki.
Szwedzkie Skały (880 m n.p.m.)
Oto i one – ukryte wśród lasów, z dala od utartych szlaków, majestatyczne granitowe formacje. Niczym dwie strażnicze wieże dumnie wznoszą się na niemal 30 metrów nad doliną Myi i oferują to, co w górach najlepsze – ciszę, spokój, przestrzeń. Choć nie zobaczymy tu spektakularnej panoramy Karkonoszy, to zachwycić może widok na Śląski Grzbiet i Słonecznik, czy przepływający w dole potok. A gdy jeszcze staniemy lub siądziemy na brzegu skały, to już w ogóle czad! Prawie, jakbyśmy latali ponad drzewami 😉


W tym całym zachwycie pamiętamy jednak, aby mieć oczy dookoła głowy, bo przecież jesteśmy tu z dziećmi. Na Szwedzkich Skałach nie ma żadnych barierek, sami dbamy o własne bezpieczeństwo. Antek nie lubi silnej ekspozycji i nawet nie próbuje podchodzić do środkowej części skał. Siada więc bezpiecznie w oddali od przepaści i zajada zapasy. Za to Ignasiek nie wie chyba jeszcze co to lęk wysokości czy przestrzeni i gdyby tylko mógł, to zawisłby z ciekawości na samym skraju skał 😉
Po prawie godzinnej przerwie na leniuchowanie, przechodzimy jeszcze leśną ścieżką na drugą ze skalnych formacji. No bo przecież jak to tak, mieć ją na wyciągnięcie ręki i nie pójść? A warto, chociażby dla samego widoku na skałę, na której jeszcze przed chwilą staliśmy. Zobaczcie zresztą sami – wrażenie jest nieziemskie!




W tył zwrot i do domu
Droga powrotna przebiega właściwie tak samo, ale dużo szybciej, bo cały czas w dół. Szczęśliwy Ignasiek woła tylko co chwilę: „łiiii, z górki na pazurki!!!” i pędzi po kamieniach i korzeniach. Dziwnym trafem nie wywraca się nawet ani razu 😉


Na koniec schodzimy jeszcze na chwilę do Wodospadu Podgórnej, trzeciego pod względem wysokości po polskiej stronie Karkonoszy. Z racji tego, że to największa atrakcja Przesieki i jedna z ulubionych miejscówek morsów, właściwie przez cały rok jest tu dość tłumnie. Zatrzymujemy się więc tu dosłownie na zrobienie kilku zdjęć i wracamy do auta. Zdecydowanie wolimy spokój Szwedzkich Skał. I gorąco polecamy je miłośnikom włóczenia się z dala od utartych szlaków 🙂



Informacje praktyczne:
- Długość trasy i czas przejścia według mapy 8 km, 2:51 h. Nasz czas niecałe 4 h (w tym godzinna przerwa na Szwedzkich Skałach).
- Data wycieczki: 24.10.2021.
- Auto można zostawić na prywatnym parkingu niedaleko szlaku. Zapłaciliśmy 10 zł.
- Do nawigacji po leśnych ścieżkach polecamy aplikację mapy.cz, a trasę można wcześniej zaplanować w komputerowej wersji mapy.
- Na Szwedzkich Skałach nie ma barierek zabezpieczających przed przepaścią. Sami dbamy o swoje bezpieczeństwo.
- Trasa nadaje się nawet dla osób ze słabszą kondycją, nie ma trudnych technicznie miejsc.
0 Comments