Zimowy spacer na Samotnię
W ostatnią niedzielę roku wybraliśmy się na spacer w przepięknej zimowej scenerii. Błękitne niebo, śnieg skrzący się w promieniach słońca, zero wiatru, dookoła zimowa kraina jak z bajki – lepszych warunków nie mogliśmy sobie wymarzyć.
Ostatnie dwa miesiące roku to nieustanna batalia z wirusami i bakteriami różnej maści. Podstępne bestie skutecznie niweczyły nasze górskie plany na wolne weekendy. Między jedną a drugą walką nadszedł koniec grudnia, chłopcy stanęli na nogi, a my kaszląc i smarkając zaryzykowaliśmy górską kurację 🙂
Kierunek Samotnia
Startujemy spod Świątyni Wang niebiesko-żółtym szlakiem w stronę Polany (1067 m n.p.m.). Na wyposażeniu, poza kijami i nosidłem dla Ignasia, mamy dupoloty – niezbędne do pełni szczęścia dla dzieciaków podczas zimowych spacerów.
Trasa jest dość oblegana – wybierając ją, trzeba liczyć się ze sporą ilością turystów na szlaku właściwie o każdej porze roku. Na co dzień wolimy szukać mniej uczęszczanych miejsc, ale dzisiaj zależało nam po prostu na tym, żeby chłopcy mieli frajdę z zimowego wyjścia w góry.
Po około godzinnym spacerze docieramy do Polany i… niespodzianka. Błękitne niebo w okamgnieniu znika schowane za gęstą, chmurzastą zasłoną. Jednak zanim zdążymy powiedzieć: „ojej, nie ma już słońca”, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, błękit wraca w pełnej krasie.
Sceneria na Polanie robi się zachwycająca. Drobinki śniegu tańczą zwiewnie w bezwietrznym powietrzu, a słońce rozświetla je jak diamentowy pył. Zastygamy w zachwycie i powoli ruszamy przed siebie – w stronę słońca, prosto w baśniową, zimową krainę.
Dochodzimy do rozwidlenia za mostkiem i okazuje się, że niebieski szlak nie jest jeszcze zamknięty. Idziemy więc tamtędy i ochoczo wkraczamy na wąską, leśną ścieżkę. W tym momencie błękit znów znika, a razem z nim całkowicie zmieniają się otaczające nas kolory.
Przemierzamy las szybkim krokiem i po chwili wychodzimy u stóp Kotła Małego Stawu. Na usta ciśnie się tylko jedno: „Wooooow!!!!” (albo inne słowo wyrażające bezgraniczny zachwyt 😉 I jak tu nie kochać gór zimową porą?
Jest i Samotnia (1195 m n.p.m.)…
… jedno z najstarszych schronisk w Polsce i najpiękniej położonych w Karkonoszach. Nie ma więc co się dziwić, że oblężone jest przez turystów praktycznie o każdej porze roku. Cudem udaje nam się znaleźć wolne miejsce i usiąść na małą przerwę.
Najedzeni, rozgrzani, w doskonałych humorach, ruszamy w drogę powrotną. Przed schroniskiem jeszcze chwila na śniegowe szaleństwa, a potem prosto w dół. Wracamy drogą transportową, która przy mostku łączy się z niebieskim szlakiem.
Droga powrotna jest błyskawiczna – zatrzymamy się dopiero za mostkiem przed Polaną 🙂 🙂 🙂 Gogle dla Ignasia jak najbardziej wskazane, bo śnieg sypie się spod moich butów, gdy próbuję utrzymać właściwy tor jazdy przy naprawdę sporej prędkości 😉
Hmmm… no dobra, za Polaną, aż do samego Wangu, też będzie szybka droga. Zamieniamy się tylko w konie pociągowe i ćwiczymy biegi po śniegu 😉
I tak szczęśliwi, zadyszani, po sporej dawce witamy K(arkonoskiej), kończymy pierwszą zimową wycieczkę w tym sezonie i jednocześnie ostatnią w starym roku 🙂
Informacje praktyczne:
- Długość trasy i czas przejścia według mapy 8,4 km i 2:40 h. Nasz czas to 5 godzin (tempo spokojnego spaceru z dziećmi, z przerwą na rosół w schronisku, zjazdy na dupolotach i śniegowe szaleństwa).
- Data wycieczki 29.12.2019.
- Auto zostawiliśmy na parkingu nieopodal Świątyni Wang – koszt 14 zł/dzień. Płatne gotówką.
- W Schronisku Samotnia można płacić kartą. Przygotujcie się jednak na oblężenie miejsc przy stolikach w weekendy.
- Niebieski szlak na odcinku od mostka za Polaną do Samotni jest zamykany zimą ze względu na zagrożenie lawinowe (teraz jeszcze był otwarty). Gdy szlak jest zamknięty, trasa prowadzi drogą transportową, którą zresztą wracaliśmy.
0 Comments